Historia kwartalnika „Aneks”
Łukasz Bertram

Łukasz Bertram, koordynator i redaktor Archiwum „Aneksu”, członek redakcji „Kultury Liberalnej”, doktorant Instytutu Socjologii UW.

Zarys dziejów „Aneksu” – jego ideowe korzenie i ewolucje, organizacyjne podstawy działania, najważniejsze numery i artykuły. Kwartalnik jako fenomen łączący postawę zaangażowania z pogłębioną refleksją, a pluralizm – z wiernością własnym poglądom.

Kwartalnika „Aneks”, najważniejszego obok „Kultury” paryskiej polskiego pisma emigracyjnego po II wojnie światowej, nie byłoby bez Marca ‘68. A ujmując rzecz bardziej szczegółowo – nie byłoby go bez procesu wyzbywania się złudzeń co do możliwości naprawy „realnego socjalizmu”, które w drugiej połowie lat 60. wprowadziły środowisko młodej warszawskiej inteligencji na drogę coraz gwałtowniejszej konfrontacji z władzą Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Drogę, która przez kulminację w postaci wydarzeń marcowych oraz pobytu w więzieniach zawiodła wielu przedstawicieli tego środowiska na emigrację, a mniejszą grupę – do powołania jednego z najciekawszych fenomenów myślenia i działania przeciw systemowi PRL-owskiemu. Zastanawiające, że doświadczenie to nie doczekało się jeszcze wyczerpującego opracowania, a jedynie kilku artykułów – z konieczności skrótowych [1]. Niniejszy tekst jest próbą syntetycznego opisu tej ścieżki, której meandry w bardziej szczegółowy sposób przedstawiają sami bohaterowie w wywiadach opublikowanych w osobnej sekcji.

Złamany bunt

Lata 60. to w Polsce czas z jednej strony gomułkowskiej „małej stabilizacji”, z drugiej zaś – narastających problemów gospodarczych. Wzrost znaczenia partyjnej frakcji „partyzantów” na czele z Mieczysławem Moczarem, starającej się uzyskać społeczną legitymizację mieszanką komunizmu i nacjonalizmu o posmaku antysemickim, przebiegał zaś równolegle do formowania się środowisk studentów i młodych pracowników naukowych, coraz bardziej rozczarowanych polityką Władysława Gomułki.

Do drugiego z tych środowisk należeli bracia Smolarowie, Aleksander (ur. 1940) i Eugeniusz (ur. 1945). Pochodzili oni z domu – można powiedzieć – establishmentowego. Ich ojciec, Grzegorz (Hersz), już w roku 1920, jako 15-latek, związał się z komunizmem, aktywnie działał w KPP (za co spotkał go wyrok 6 lat więzienia), a po wojnie pełnił funkcje przewodniczącego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w Polsce i redaktora naczelnego gazety „Fołks Sztyme”. Z KPP współpracowała również matka Smolarów, Walentyna Najdus, po wojnie historyczka zajmująca się dziejami polskiego ruchu robotniczego. Korzenie te sprawiały, że Aleksandrowi i Eugeniuszowi nieobce były tradycje buntu. Paradoks polegał na tym, iż celem tego buntu stał się porządek, który tworzyli – choć coraz mniej entuzjastycznie – ich rodzice. Dzięki ich pozycji bracia mieli dostęp chociażby do Biuletynów Specjalnych PAP, dostępnych dla wybranej grupy osób na wyższych stanowiskach partyjnych i państwowych, zawierających nieocenzurowane informacje z Polski i ze świata; czytali literaturę zagraniczną i emigracyjną. PRL-u nie uważali za coś obcego, raczej za swoje państwo, które jednak idzie w złą stronę, a zatem naturalną wydawała się potrzeba przeciwdziałania. Inspirację dostrzegali w pokoleniu „lewicy październikowej”, rewizjonistów (przy całej mglistości tego terminu) w rodzaju Leszka Kołakowskiego czy Zygmunta Baumana, dążących do zmieniania systemu „od wewnątrz”. Jak wspomina Eugeniusz Smolar, uważali się wówczas, podobnie jak całe, a przynajmniej ogromna większość środowiska, za lewicę.

Aleksander, asystent na Wydziale Ekonomii UW, należał od 1963 r. do PZPR, skąd usunięto go pod koniec 1966 r. za obronę Leszka Kołakowskiego i Krzysztofa Pomiana, którzy podczas słynnego wykładu w 10. rocznicę Października ‘56 poddali ostrej krytyce całokształt polityki ekipy Władysława Gomułki. Starszy z braci uczęszczał wówczas na spotkania nieformalnego kręgu nastawionych kontestatorsko asystentów naukowych, do którego należeli m.in. Marcin Król, Jadwiga Staniszkis, Andrzej Mencwel czy Waldemar Kuczyński. Bliskie związki łączyły ich z Jackiem Kuroniem i Karolem Modzelewskim. Eugeniusz, student ekonomii, związany był natomiast ze środowiskiem studenckim, które do historii przeszło pod nazwą „komandosów”. Obaj, korzystając z faktu, że UW było wówczas swojego rodzaju enklawą swobody wymiany myśli, brali udział w niezliczonych spotkaniach dyskusyjnych, na których zastanawiano się, jak te przestrzenie wolności rozszerzyć. Musiało to doprowadzić do starcia z władzą – i ostatecznie doprowadziło.

Nie miejsce tu na szczegółową rekonstrukcję kryzysu lat 1967–1968, splotu fali antysemityzmu, rozgrywki na szczytach władzy oraz wolnościowych dążeń rodzącej się opozycji, opisanego już m.in. przez Jerzego Eislera, Andrzeja Friszkego, Jakuba Karpińskiego, Piotra Osękę czy Dariusza Stolę [2]. Obaj bracia byli aktywnymi uczestnikami tych wydarzeń, obaj zostali uwzględnieni na esbeckich ulotkach rozrzucanych na uczelniach w celu zohydzenia liderów ruchu studenckiego [3], obaj również trafili do więzienia na prawie rok (Aleksander tuż po słynnym wiecu na UW 8 marca 1968 r., Eugeniusz w listopadzie tego roku). Aresztowana (i powiązana ze sprawą „taterników” została również Nina, późniejsza żona Eugeniusza, doktorantka biochemii związana ze środowiskiem opozycyjnym. Jak dziś wspominają, szok, który wówczas przeżyli, nie wiązał się tylko z samymi represjami, aczkolwiek przekonanie się na własnej skórze, do czego jest zdolna PRL-owska władza, odgrywało istotną rolę w ideowych przewartościowaniach i wyzbyciu się złudzeń co do natury systemu. Dojmująca była również obserwacja, w jaki sposób propaganda antysemicka, płynąca z oficjalnych gazet i innych mediów, znajduje oddźwięk w dużej części społeczeństwa. Trudne chwile nastąpiły również po wyjściu z więzienia. Wielu „komandosów” oraz ich starszych kolegów, szczególnie pochodzenia żydowskiego, poczuło wokół siebie pustkę. Dla Aleksandra Smolara dalsza aktywność opozycyjna jego samego oraz podobnych osób mogła tylko ułatwić władzom napiętnowanie wszelkich tego typu inicjatyw jako „syjonistycznych”. Ten kryzys autolegitymizacji, osamotnienie, brak możliwości działania po brutalnym spacyfikowaniu ruchu studenckiego przez władze oraz represje w postaci wyrzucania z pracy i ze studiów leżały u podstaw decyzji o wyjeździe z kraju. Eugeniusz i Nina uczynili to w lutym 1970 r., Aleksander – dokładnie rok później.

Co robić?

Młodzi emigranci znaleźli się na obczyźnie bez sprecyzowanych planów politycznych. Uważali, że przede wszystkim muszą zapewnić sobie podstawy bytowe; wciąż odczuwali również wspomniany wyżej kryzys legitymizacji. Wiązali się z placówkami naukowymi – Aleksander w Bolonii, Eugeniusz i Nina w Uppsali. Szybko jednak okazało się, że więzienia i pomarcowa trauma jedynie chwilowo przytłumiły ich potrzebę działania. Doprowadziła ich ona do kontaktów ze „starszą” emigracją, przede wszystkim Jerzym Giedroyciem i „Kulturą” paryską oraz Janem Nowakiem-Jeziorańskim i Radiem Wolna Europa. Szczególnie pierwszy z tych ośrodków, z jego „liberalizmem, głębokim zrozumieniem sytuacji krajowych środowisk opiniotwórczych i dylematów, przed którymi stały, odcinaniem się od wszelkiego szowinizmu” [4], był bliski młodym emigrantom. Nie pragnęli oni jednak wchodzić w istniejące struktury. Doceniając wysiłki obu tych ośrodków, czuli chęć zachowania ideowej i pokoleniowej autonomii.

Początków „Aneksu” należy szukać wśród emigracji szwedzkiej. Duża jej część, wskutek marcowych przeżyć, pragnęła odseparować się całkowicie od polskich spraw. Inni z kolei, otrząsnąwszy się z traumy, zaczęli zadawać sobie klasyczne pytanie rewolucjonistów i kontestatorów: co robić? Do grona, które dyskutowało nad konkretyzacją tej myśli, należeli również Eugeniusz oraz dojeżdżający z Włoch Aleksander Smolarowie. Pomysłów było sporo, mówiło się o gazecie satyrycznej bądź adresowanej dla polskich robotników, jednak latem 1972 r. na plan pierwszy wysunęła się idea powołania pisma, które nie będzie nakierowane na „bieżączkę” lecz na pogłębioną refleksję.

Rola, którą miało ono odegrać, zawierała się w tytule, zaproponowanym przez Aleksandra Smolara. Nie zakładała ona kreowania żadnej własnej polityki, a jedynie służebność wobec inicjatyw krajowych (warto przy tym zwrócić uwagę, że pierwsza połowa lat 70. to okres, w którym środowiska kontestatorskie wciąż lizały rany, a aktywność ograniczała się do poszukiwań ideowych i samokształcenia). Redakcja „Aneksu” konsekwentnie stała na stanowisku, że wszelkie impulsy do działania muszą wychodzić z kraju, że zadaniem emigracji jest wspieranie oraz informowanie, w żadnym zaś wypadku – sterowanie. W artykule wstępnym, dołączonym jako ulotka do pierwszego numeru, redaktorzy deklarowali: „[M]amy nadzieję zaspokoić pewne potrzeby intelektualne, potrzeby informacji dotychczas niezaspokojone. […] W kraju dopuszcza się na rynek wydawniczy jedynie prace zgodne w swoich ocenach z ocenami władz, a przynajmniej nie będące z nimi w sprzeczności. Pisma emigracyjne ze względu na szczupłość środków i zrozumiałe preferencje największą uwagę poświęcają tekstom pisanym przez Polaków dla czytelników polskich. «Aneksem» chcemy wypełnić tę lukę, udostępniając polskiemu czytelnikowi ważne prace polityczne, a także socjologiczne, ekonomiczne i filozoficzne leżące na pograniczu polityki”. Te założenia korespondowały z doskwierającymi polskiej inteligencji trudnościami w dostępie nie tylko do treści jednoznacznie kontestujących ówczesną rzeczywistość polityczną. Dotyczyło to również dużej części światowej humanistyki, jeśli wydawanej, to często w mikroskopijnych nakładach [5].

Przy największym nawet zapale wydawanie pisma nie byłoby możliwe bez pieniędzy. Redaktorzy „Aneksu” wykorzystali możliwości, jakie otwierała przed nimi polityka władz amerykańskich, wspierających różnego rodzaju inicjatywy emigrantów z krajów bloku wschodniego pod szyldem m.in. fundacji International Literary Center, inicjatywy stworzonej w celu przerzucania zachodniej i emigracyjnej literatury do krajów komunistycznych. Dla twórców pisma ważne było, że amerykańskie pieniądze pozwoliły pokryć koszty druku (z początku w Paryżu, a następnie w Londynie) całego nakładu, czyli 2 tys. egzemplarzy. W oparciu o tę bazę zbudować można było kolportaż. „Aneks” od pierwszego numeru wysyłany był do wszystkich ważnych księgarni polskich na świecie, zaś do kraju – gdzie wchodził w rodzący się obieg wydawnictw publikowanych poza cenzurą – trafiał przemycany przez Polaków mogących wyjeżdżać za granicę oraz dzięki pomocy m.in. zachodnich dziennikarzy.

„Aneks” od początku był też swego rodzaju przedsięwzięciem rodzinnym dwóch par małżeńskich: Aleksandra Smolara oraz Ireny Grosfeld-Smolar oraz Eugeniusza i Niny Smolarów. Aleksander, mieszkający od roku 1973 w Paryżu (i pracujący w Centre national de la recherche scientifque), a przez pewien czas w Aix-en-Provence, przyjął na siebie rolę faktycznego redaktora naczelnego. Strona organizacyjna – kontakty z autorami i wydawnictwami, organizacja druku etc. – stanowiła z kolei działkę Eugeniusza, od 1975 r. mieszkańca Londynu i pracownika Sekcji Polskiej BBC. W tworzenie pisma zaangażowany był również Jan Tomasz Gross, „komandos” i emigrant mieszkający na stałe w USA, oraz Krzysztof Dorosz, anglista, również emigrant, ale osobiście niezwiązany z przedmarcową opozycją, który zaprzyjaźnił się w Uppsali z Eugeniuszem Smolarem, a potem podobnie jak on, zatrudnił się w BBC. Inne osoby, uczestniczące w „szwedzkich” dyskusjach lat 1971–1972 wybrały inną ścieżkę, aczkolwiek wielu emigrantów wspomagało „Aneks” m.in. jako tłumacze. Jako wydawcę podawano natomiast formalnie Polskie Koło Naukowe przy Uniwersytecie w Uppsali, które nie było niczym innym, jak szyldem założonym specjalnie w tym celu przez Eugeniusza Smolara.

Diagnozy, dyskusje, dywersje

Pierwszy numer pisma, który ukazał się w roku 1973, składał się wyłącznie z przedruków i zawierał teksty m.in. amerykańskiego politologa Samuela Huntingtona, jugosłowiańskiego rewizjonisty Milovana Dżilasa i włoskiego ekonomisty Domenico Nutiego. W drugim numerze kwartalnika znaleźć można pierwszy tekst nadesłany z kraju, autorstwa Jakuba Karpińskiego, pod pseudonimem Adam Tern. Jest to również pierwsze wydanie tematyczne, zawierające blok tekstów skupionych wokół pewnego problemu. W tym przypadku dotyczyły one utopijnych wątków w myśleniu lewicowym. Kolejne numery przyniosły rozważania na temat Praskiej Wiosny 1968 r., a także wokół pojęcia „rewolucja”. Można powiedzieć, że zainteresowania i kierunki myślenia redakcji pozostawały wówczas w sferze myślenia lewicowego, wykraczającego jednak poza ortodoksyjny marksizm w stronę pluralizmu, poszukiwania różnych wariantów interpretacji rzeczywistości Europy Środkowej. Jak przyznaje Eugeniusz Smolar, był to również sposób myślenia bliski tradycjom przedwojennej Polskiej Partii Socjalistycznej. Podobną deklarację zawiera zresztą cytowany wcześniej artykuł wstępny, gdzie zapisano: „Współpracownicy «Aneksu» – jego inicjatorzy, tłumacze – różnią się poglądami, identyfikują z różnymi ideologiami, rozmaicie oceniają obecną sytuację w Polsce. Zapewne, większości z nas najbliższa jest tradycja socjalistyczna. Oczywiste jest jednak, jak wieloznaczne stało się to pojęcie, jak różne postawy i poglądy mogą się z nim wiązać”. Ideową orientację pisma rozpatrywać można również w kategoriach generacyjnych, co czyni chociażby Andrzej Paczkowski, piszący o „Aneksie” jako głosie pokolenia marcowego [6].

Już w numerze szóstym doszło z kolei do pierwszej współpracy redakcyjnej z krajem. Blok artykułów George’a Orwella przygotowali bowiem Marcin Król oraz Wojciech Karpiński. Niedługo później zestaw „Archipelag Wolnej Myśli”, zawierający teksty dysydentów rosyjskich, dostarczyli Andrzej Drawicz i Wiktor Woroszylski. Prawdziwym jednak przełomem dla „Aneksu” – podobnie jak dla wszystkich, którzy wybrali ścieżkę sprzeciwu wobec władzy PZPR w kraju – okazał się rok 1976, nabrzmiały w wydarzenia: protesty inteligencji przeciwko zmianie konstytucji, robotnicze wystąpienia w Radomiu i Ursusie przeciwko podwyżkom cen, wreszcie – zawiązanie Komitetu Obrony Robotników oraz jego pierwszych inicjatyw wydawniczych poza cenzurą.

Wraz z tekstem „Przeciwko legalizacji bezprawia” (dotyczącym konstytucji) w numerze 11., ujawniono nazwisko Aleksandra Smolara jako redaktora naczelnego, co stanowiło świadectwo wyzbywania się emigracyjnych kompleksów z lat ubiegłych. W numerze 12. zamieszczono natomiast niezwykle istotny blok pt. „Głosy z kraju o chrześcijaństwie, socjalizmie, Kościele i polityce”. Zebrane przy dużym udziale Adama Michnika oraz Teresy Boguckiej artykuły, autorstwa – pod pseudonimami – m.in. Boguckiej, Antoniego Macierewicza i Adama Zagajewskiego, odnosiły się do trwającego od kilku lat zbliżenia między dawnymi „komandosami” a środowiskiem Klubu Inteligencji Katolickiej. Materiały te nie tylko relacjonowały proces, którego ukoronowaniem był wewnętrzny pluralizm KOR-u. Dla „Aneksu” stały się one pierwszą odsłoną kolejnej, obok przenoszenia na grunt polski myśli zachodniej, roli pisma – platformy prezentowania ważnych tekstów programowych opozycji krajowej. Już w 1977 r. na łamach kwartalnika opublikowano  kluczowe dla myślenia i etosu środowiska korowskiego artykuły „Myśli o programie działania” Jacka Kuronia i „Nowy ewolucjonizm” Adama Michnika. Trzeba jednak podkreślić, że wciąż większość autorów „Aneksu” stanowili emigranci lub obcokrajowcy – ono samo stało się jednak zarówno przekaźnikiem, jak i uczestnikiem debaty.

Kolejna zmiana dotyczyła działalności redaktorów kwartalnika. Jak wspomina Aleksander Smolar, KOR cieszył się jednoznacznym i absolutnym poparciem oraz zaufaniem z ich strony. Prócz pracy zawodowej oraz nad „Aneksem” czas redaktorów zaczęły wypełniać telefony od Jacka Kuronia lub innych osób (przykładowo w styczniu 1977 r. Kuroń łączył się ze Eugeniuszem Smolarem o ustalonej godzinie codziennie [7]), przepisywanie dyktowanych informacji o represjach ze strony władz lub o nowych inicjatywach opozycyjnych – i przekazywanie ich dalej, do mediów emigracyjnych bądź zachodnich. Redakcja „Aneksu”, dysponująca gorącą linią z Warszawą, po której biegły najświeższe informacje z pierwszej ręki, była dla ośrodków zagranicznych idealnym, bo całkowicie wiarygodnym, partnerem. Bracia Smolarowie wraz z żonami stali się zatem w pewnym sensie ambasadorami opozycji [8] oraz lobbystami sprawy polskiej za granicą.

Z Warszawy do Londynu i Paryża biegły słowa, w drugą zaś stronę – środki, by słowo to mogło zabrzmieć. Redaktorzy „Aneksu”, szczególnie Eugeniusz Smolar, zaangażowali się w zbieranie i przekazywanie do kraju pieniędzy (zbieranych m.in. pod szyldem zawiązanego w 1976 r. Appeal for Polish Workers – Smolar był jego inicjatorem, zaś do sygnatariuszy należeli m.in. Leszek Kołakowski, Włodzimierz Brus i Czesław Miłosz) oraz sprzętu poligraficznego. Innym przejawem wsparcia dla przyjaciół w kraju było drukowanie i wydawanie za granicą dwóch pism drugoobiegowych: związanej blisko z KOR-em „Krytyki” oraz redagowanej m.in. przez Marcina Króla i Wojciecha Karpińskiego „Res Publiki”. Redakcja „Aneksu” podjęła się również przedrukowywania literackiego „Zapisu”, czyniła to jednak pod szyldem międzynarodowej inicjatywy Index on Censorship, wydającej pismo pod tym samym tytułem, w którym mogli publikować autorzy ze wszystkich krajów, gdzie tłumiona była wolność słowa. Twórcy kwartalnika szli tu za radą redaktorów drugoobiegowego pisma, którzy – jak wspomina Eugeniusz Smolar – nie chcieli odstręczać ostrożniejszych pisarzy krajowych współpracą ze zbyt politycznie jednoznacznym „Aneksem”.

Polityczna rola kwartalnika była jednoznaczna dla Służby Bezpieczeństwa i władz partyjnych. „Aneks” był w ich optyce kolejnym po RWE i „Kulturze” zagranicznym ośrodkiem dywersji ideologicznej, działającym na rzecz zachodnich mocodawców, a przeciwko interesom państwa polskiego. Sformułowanie o „intencjach zdecydowanie dywersyjnych” pada już w opinii konsultanta bezpieki na temat pierwszego numeru pisma. Kontakty Jacka Kuronia oraz innych członków KOR-u z braćmi Smolarami były jednym z elementów przygotowywanej w roku 1977 sprawy karnej przeciwko Komitetowi (do której ostatecznie nie doszło) [9]. W jej ramach prokuratura m.in. zamówiła na temat „Aneksu” ekspertyzę Instytutu Badania Współczesnych Problemów Kapitalizmu. Do wytoczenia procesu ostatecznie nie doszło – ekipa gierkowska nie zdecydowała się nigdy na przyjęcie konsekwentnie ostrego kursu wobec opozycji związanej z KOR i ROPCiO. Środowiska emigracyjne praktycznie do końca PRL-u przedstawiane były jednak jako grono antysocjalistycznych i antypolskich dywersantów. Co interesujące, w enuncjacjach tych konsekwentnie odwracano relacje między KOR-em a „Aneksem”, przedstawiając środowisko kwartalnika jako jeden z właściwych ośrodków kierowniczych, co jak wiadomo, było całkowitą manipulacją. Dotyczyło to zarówno materiałów propagandowych w prasie, jak i dokumentów wewnętrznych, by wymienić choćby prace dyplomowe kursantów Wyższej Szkoły Oficerskiej im. Feliksa Dzierżyńskiego albo plan działań operacyjno-śledczych przeciwko działaczom opozycji krajowej z lipca 1980 r., w którym obaj bracia Smolarowie zostali wymienieni z nazwiska jako osoby działające na rzecz obcych państw i szkodzące Polsce [10].

W stronę liberalizmu

W sferze idei, którymi inspirowali się jego redaktorzy,  zachodziły zmiany. Andrzej Paczkowski zwracał uwagę, że jego twórcy wyszli z obozu lewicy rewizjonistycznej, by już w pierwszych numerach odejść w stronę „postrewizjonizmu” [11] – aczkolwiek bracia Smolarowie wspominają, że już przed 1968 r. nie utożsamiali się z pojęciem „rewizjonizmu”, przynależnym raczej starszemu pokoleniu. Z pewnością jednak ich ideowym milieu było myślenie lewicowe. Następne lata przynosiły rozszerzenie spektrum inspiracji, szczególnie w kierunku liberalizmu (nie rozumianego nigdy jako wolnorynkowy dogmatyzm). Czytając kolejne numery kwartalnika, można odnieść wrażenie, że selekcji tekstów towarzyszyło pragnienie, by z uwagą i zaciekawieniem przyglądać się różnym koncepcjom wydobywanym ze światowej skarbnicy myśli i szukać w nich odpowiedzi na najważniejsze wyzwania, przed którymi stała Polska i Polacy. Środowisko „Aneksu” wyrobiło sobie również liczne kontakty wśród wpływowych zachodnich intelektualistów oraz emigracyjnych dysydentów z Europy Środkowej, a Eugeniusz Smolar uczestniczył w akcjach pomocy dla Karty 77 w Czechosłowacji, grup opozycyjnych intelektualistów na Węgrzech oraz dla Grup Helsińskich w ZSRR

Andrzej Paczkowski, próbując opisać tę ewolucję, stwierdzał „odchodzenie od pierwotnej, socjalizującej czy postmarksistowskiej pespektywy, ku prezentacji problemów i głosów należących do nieco innego świata” i odwoływał się do znanej formuły Leszka Kołakowskiego o „konserwatywno-liberalnym socjalizmie” [12], zawartej zresztą w artykule opublikowanym w 1979 r. nie gdzie indziej, jak w „Aneksie”. Niezależnie od ścisłości tej analogii, przyznać trzeba, że nie było intelektualisty równie ważnego dla kwartalnika, jak właśnie Kołakowski. Redakcja utrzymywała też przyjazne stosunki z całym gronem pomarcowych emigrantów starszego pokolenia – Zygmuntem Baumanem, Włodzimierzem Brusem, Marią Hirszowicz – ale to autor „Głównych nurtów marksizmu” określany bywał – choć nie przez samych redaktorów – mianem patrona pisma [13]. Zaprzyjaźniony z redakcją, cieszył się u niej olbrzymim autorytetem, czego wyrazem było choćby to, że pojawił się na łamach „Aneksu” najczęściej ze wszystkich autorów – 17 razy.

Fraza Kołakowskiego to de facto manifest eklektyzmu. I taki właśnie był „Aneks” – był miejscem spotkania, dialogu, testowania i zderzania różnych poglądów. Potwierdzają to zarówno Aleksander Smolar, jak i Krzysztof Dorosz, dla których punktem wyjścia były zupełnie inne tradycje ideowe czy rodzinne. Drugi z nich, zafascynowany religią w życiu społecznym, przyznaje dziś, że ze swoimi zainteresowaniami czuł się w redakcji komfortowo. Zewnętrznym przejawem takiej postawy były bloki tematyczne, których treść mogła dotyczyć zarówno eurokomunizmu, jak i powrotu sacrum.

Kontrowersyjne tematy

Redakcja „Aneksu” z wielką radością i jednoznacznym poparciem przyjęła Sierpień 1980 i powstanie „Solidarności”. Paradoksalnie, jak przyznają dziś redaktorzy, był to moment, kiedy to zmniejszać zaczęła się bieżąca rola takich inicjatyw jak kwartalnik. W kraju powstały silne struktury związkowe, które nawiązywały własne kontakty z zagranicą. Po wprowadzeniu stanu wojennego na Zachodzie uformowały się nowe, solidarnościowe środowiska emigracyjne, dysponujące znacznie większymi możliwościami organizacyjnymi, kadrowymi i finansowymi w prowadzeniu akcji pomocy dla kraju.

Lata 80. niewiele zmieniły natomiast w formule pisma – może jedynie zwiększyła się nieco liczba autorów krajowych, w tym również takich, którzy nie bali się publikować pod własnym nazwiskiem. Wciąż jednak dominowali emigranci i obcokrajowcy. Sytuację gospodarczą PRL-u w kilku artykułach analizował Waldemar Kuczyński, uwarunkowania geopolityczne wyjaśniał Zbigniew Brzeziński, „Solidarność” z punktu widzenia socjologa przybliżał Ireneusz Krzemiński. Dekada ta przyniosła również kilka ważnych numerów tematycznych, ukazujących zarówno zainteresowanie redakcji tym, czym żyje kraj, jak i dalsze pogłębianie refleksji nad niektórymi ważnymi pojęciami (pytania o kondycję liberalizmu, ale też amerykańskiego konserwatyzmu). W numerach 35–37 z lat 1984–1985 toczyła się dyskusja na temat „Solidarności”, zapoczątkowana krytycznym wobec związku tekstem Andrzeja Walickiego „Myśli o sytuacji politycznej i moralno-psychologicznej w Polsce”. Wystarczy spojrzeć na nazwiska osób, które wystąpiły z polemikami lub własnymi koncepcjami – Jan Józef Lipski, Jerzy Holzer, Krzysztof Pomian, Waldemar Kuczyński, Leszek Kołakowski, Stefan Kisielewski – by dostrzec, jak wielką rolę odgrywał wówczas „Aneks” jako platforma wymiany myśli.

Podwójny numer 41–42 z roku 1986 to z kolei blok „Żydzi jako polski problem”  – warto przy tym zwrócić uwagę, że klasyczny artykuł Jana Błońskiego „Biedni Polacy patrzą na getto” ukazał się w „Tygodniku Powszechnym” dopiero w roku następnym. Na łamach „Aneksu” z bolesnym tematem relacji polsko-żydowskich zmagali się wówczas m.in. Jakub Karpiński, Jan Tomasz Gross i Timothy Garton Ash. Za szczególnie ważny  uznany był – o czym świadczą liczne podziemne przedruki w Polsce – artykuł Aleksandra Smolara pt. „Tabu i niewinność”. W 1987 r. (numer 46–47) kwartalnik zajął się natomiast „sprawami Niemców”), czyli sporem historyków z tego kraju wokół okresu III Rzeszy (tzw. Historikerstreit). W „Aneksie” zamieszczono teksty najważniejszych uczestników tej gorącej debaty, m.in. Ernsta Noltego, Jürgena Habermasa i Joachima Festa.

Redaktorzy i wydawcy

Od lat 1982 i 1983 datuje się również rozwój kolejnej gałęzi „Aneksu”, a mianowicie wydawnictwa, prowadzonego od tego czasu przez Ninę Smolar. Pierwsze publikacje książkowe „Aneksu” ukazały się już w latach 70., choć w było w tym wówczas dużo z przypadku. Pierwszą pozycją była wydana w 1975 r. książka „Uspołecznienie a ustrój społeczny” Włodzimierza Brusa, ekonomisty, pomarcowego emigranta, a wcześniej – jednego z czołowych partyjnych rewizjonistów. Z propozycją jej wydania zwrócił się do „Aneksu” sam autor, którego asystentem w okresie przedmarcowym był Aleksander Smolar.

Wtedy na publikacji nie umieszczono jeszcze żadnej nazwy wydawcy, a ona sama była właściwie wydawniczą wprawką. Prawdziwym wyzwaniem – i pierwszym wielkim sukcesem – było opublikowanie w 1977 i 1978 r. dwóch tomów „Czarnej księgi cenzury”, składającej się z materiałów wywiezionych z Polski przez byłego pracownika Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, Tomasza Strzyżewskiego. Materiały te, ukazujące skalę tłamszenia wolności słowa w PRL, pełne absurdalnych przykładów ingerencji w treści dotyczące nie tylko Katynia, lecz także cen cukru bądź wypadków w fabrykach, poruszył opinię zachodnią – wspomniały o nim najważniejsze tytuły prasowe w Europie i USA, porównywano ze smoleńskim archiwum WKP(b), czyli podstawowym źródłem wiedzy sowietologicznej. Udostępniony zaś w kraju przez Niezależną Oficynę Wydawniczą, wstrząsnął nawet ludźmi tak zaprawionymi w bojach z cenzurą, jak Stefan Kisielewski, który w swoim dzienniku określił go mianem „szaleństwa” [14].

Do 1982 r. ukazały się jeszcze tylko dwie pozycje, podczas gdy w latach 1982–1983 – już osiem; do roku zaś 1989 włącznie – kolejnych 60 (lista wszystkich książek Wydawnictwa Aneks dostępna jest w tym miejscu). W ofercie wydawnictwa dostrzec można taki sam eklektyzm, jak w kwartalniku, zaś Nina Smolar deklaruje, iż przyjmowała książki do publikacji zgodnie z podstawowym kryterium, którym była jej osobista i autonomiczna ocena. Dzięki temu pod jednym szyldem mogli ukazać się zarówno „Oni” Teresy Torańskiej, jak i „W czterdziestym nas matko na Sybir wygnali” Jana Tomasza Grossa i Ireny Grudzińskiej Gross. W katalogu „Aneksu” z lat 80. znalazło się miejsce dla Tadeusza Konwickiego, Hanny Krall, Leszka Kołakowskiego; pojawiały się dzieła Adama Michnika – oraz książka skonfliktowanego z nim Piotra Wierzbickiego.

Koniec „Aneksu”

Redaktorzy „Aneksu”, podobnie jak wielu innych opozycjonistów, nawet dziś przyznają, że niespecjalnie wierzyli w rychły kres systemu, z którym walczyli. Swoją działalność postrzegali jako powinność niezależną od bieżącej koniunktury. Ta jednak, po szoku stanu wojennego oraz marazmie środka dekady, zaczęła się odwracać. W Związku Radzieckim do władzy doszedł Michaił Gorbaczow, dla którego naczelnym celem było zreformowanie sypiącego się porządku realnego socjalizmu. Jedną z konsekwencji pieriestrojki było faktycznie odwołanie „doktryny Breżniewa”, a ekipy rządzące krajów socjalistycznych utraciły pewność bezwarunkowego poparcia ZSRR dla swoich działań, musiały więc same szukać dróg wyjścia z narastającego kryzysu gospodarczego i upadku legitymizacji swojej władzy.

Pod koniec 1988 r. przedstawiciele słabnącej władzy i równie zmęczonej, wątłej – w porównaniu z latami 1980–1981 – „Solidarności” zasiedli do negocjacji. Środowisko „Aneksu” przyjęło z pełną aprobatą rozmowy Okrągłego Stołu oraz ich postanowienia, m.in. o kontraktowych wyborach parlamentarnych. Zwycięstwo „Solidarności” 4 czerwca 1989 r. oraz powołanie rządu Tadeusza Mazowieckiego w sierpniu tego roku diametralnie zmieniło położenie Polski. Kolejne półrocze przyniosło upadek władz komunistycznych w innych krajach regionów. Wolność i demokracja – idee, które wyznawała i wspierała redakcja „Aneksu” – wygrały. Paradoksalnie, oznaczało to koniec pisma.

Decyzja o zawieszeniu jego działalności, podjęta po wydaniu numeru 53., zgodna była z konsekwentnymi przekonaniami redaktorów o służebnej roli emigracji – w momencie, gdy do Polski powróciła wolność słowa, nie było potrzeby utrzymywania za granicą ośrodków, które by o nią walczyły. Ze swoimi czytelnikami redakcja pożegnała się w 1990 r. na łamach „Res Publiki”, przyznając wprost, że przedsięwzięcia prowadzone przez „Aneks” należą już do przeszłości, a zadania pisma mogą przejąć nowe tytuły w kraju [15].

Znacznie dłużej działało natomiast wydawnictwo książkowe, wciąż prowadzone przez Ninę Smolar. Po 1989 r. pod szyldem „Aneksu” ukazało się ponad 50 pozycji, w tym powieści Kazimierza Brandysa, „Gwiezdny czas” Jacka Kuronia, kilka tomów dokumentów Biura Politycznego KC PZPR, „Serce Europy” Normana Daviesa i „Opozycja polityczna w PRL 1945–1980” Andrzeja Friszkego. Jednak zetknięcie się z rzeczywistością niedojrzałego polskiego kapitalizmu oznaczało dla „Aneksu” również zetknięcie się z domorosłymi „przedsiębiorcami” (w tym również wywodzących się z dawnego podziemia wydawniczego), którzy biznes mylili z pogonią za zyskiem za wszelką cenę i z użyciem wszelkich, również nieuczciwych, sposobów. W 1999 r. ukazał się zbiór materiałów z międzynarodowej konferencji w Jachrance „Wejdą – nie wejdą. Polska 1980–1982: wewnętrzny kryzys, międzynarodowe uwarunkowania”. Była to ostatnia publikacja Wydawnictwa Aneks. Rozpoczęta w 1973 r. inicjatywa przeszła do historii.

Dziedzictwo. Model inteligencji zaangażowanej

Oceniając działalność „Aneksu” z dzisiejszej perspektywy, dostrzec można kilka kluczowych dla niej wymiarów. Najtrudniej odpowiedzieć na pytanie o jego rolę w – upraszczając – „walce z komunizmem”. Pismo niewątpliwie nie tylko wpisywało się w szeroki wachlarz inicjatyw, poszerzających przestrzeń wolności, wspierających intelektualny, moralny i organizacyjny opór przeciw władzy, lecz także było w tej palecie jedną z najdojrzalszych propozycji. Jaka była jednak siła jego oddziaływania na ludzi w kraju, w jakim stopniu publikowane treści wpływały na ich myślenie, jakie były granice kręgu tego oddziaływania – na te pytania odpowiedzieć niezwykle trudno. Można jednak zakładać, że trafiał on do tych ludzi, którzy wywierali istotny wpływ na szersze kręgi, odgrywał tym samym swoistą rolę elitotwórczą. Świadectwem może być tu wspomnienie Pawła Śpiewaka o „Aneksie” czytanym przez grupę młodych intelektualistów skupionych wokół Jerzego Jedlickiego – to w kwartalniku po raz pierwszy znajdowali teksty o lewicy na Zachodzie, o Żydach czy o antysemityzmie.

Bez obawy o przesadę czy zgoła błąd stwierdzić można jednak, że „Aneks” przez cały okres istnienia opozycji demokratycznej w Polsce był jedną z najważniejszych platform wymiany myśli oraz ośrodków wspierających jej działania. Warto też wspomnieć, że pismo docierało do krajowego odbiorcy również dzięki wydawnictwom drugoobiegowym. Nie tylko dlatego, że trafiało w ich sieci kolportażu – od 1981 r. podziemne oficyny (na pierwsze miejsce wysunęło się tu wydawnictwo Krąg) przedrukowywały całe numery lub pojedyncze artykuły.

Co leżało u podstaw tego sukcesu? Rzut oka na główną część tej witryny – archiwum wszystkich numerów pisma – uzmysławia, że redaktorom „Aneksu” udało się dzieło wielkie, udało się zebrać pod jedną winietą ogromny kapitał refleksji: politycznej, socjologicznej, ekonomicznej, historycznej. Nazwiska, które widnieją w spisach treści 53 numerów kwartalnika i na okładkach książek, to intelektualna ekstraklasa – krajowa, emigracyjna oraz światowa (czyli głównie europejska i amerykańska). „Aneks” nie pozwalał więc swoim czytelnikom zamknąć się w wąskich, polskich ramach, pozwalał dojrzeć nowe, zaskakujące źródła inspiracji. Jednocześnie nigdy nie dryfował w regiony wyabstrahowane od doświadczenia PRL-owskiego „tu i teraz”, a raczej osadzał je w szerszym kontekście.

Choć redaktorzy kwartalnika wychodzili w większości z określonej tradycji ideowo-politycznej, nigdy nie zamykali się w jej ramach. Od samego początku pragnęli przybliżyć polskiemu czytelnikowi jak najwięcej odcieni i kierunków. Spoglądali z uwagą w różne strony, odrzucając jedynie te, które wiązały się ze zniewoleniem, przemocą, opresją. Jeśli zaś zmieniali swoje orientacje, nie czynili tego z gorliwością i hipokryzją neofitów. Choć porzucili wiarę w socjalizm, nigdy nie stali się jego tępicielami. Choć zostali liberałami – nigdy nie stali się dogmatykami, a raczej intelektualistami w stylu Arona czy Kołakowskiego, charakteryzującymi się m.in. dużym sceptycyzmem, wynikającym również z własnych doświadczeń.

Poza tym ogromnym walorem intelektualnym dzieje „Aneksu” to również opowieść o zaangażowaniu i wierze, że właściwą postawą jest aktywne wpływanie na rzeczywistość wokół. Jego twórcy realizowali tym samym model polskiej inteligencji zaangażowanej, współodczuwającej problemy społeczeństwa, którego była częścią – nawet jeśli została od nich oddzielona na obczyźnie. Jednocześnie było to zaangażowanie nonkonformistyczne, jednoznacznie powiązane z opowiedzeniem się po stronie prześladowanych ludzi i zakazanych myśli. Innym wyznacznikiem tej aktywności było to, iż wiązała się ona zarówno z myśleniem – oraz pisaniem, redagowaniem, publikowaniem – jak i z gotowością do działania, gdy trzeba było nieustannie coś załatwiać, wysłać jeszcze jeden powielacz, zebrać kolejną sumę pieniędzy, wychodzić ścieżki w kolejnej zagranicznej redakcji, w europejskich i amerykańskich kołach politycznych i dyplomatycznych…

Taka postawa nie miała w sobie przy tym nic z uproszczeń, nienawiści do wroga, fanatyzmu, „patriotycznej” tromtadracji. Formuła „Aneksu” również i dziś może stanowić inspirację – po pierwsze do tego, aby nie wyrzekając się własnych poglądów (a przeciwnie: potrafiąc ich bronić), umieć przyglądać się uważnie i krytycznie różnym ideom, być gotowym na przewartościowania. Po drugie – do tego, by szanować pluralistyczną wielość opinii, a nie szukać sposobów na kolejną – oczywiście „lepszą” – inżynierię społeczną. A także, po trzecie, do tego, by starając się poprawiać świat, starać się go również zrozumieć.

Przypisy:

[1] Zob. Andrzej Paczkowski „«Aneks» 1973–1989”, „Res Publica”, nr 9/1990, str. 28–37; tegoż „O «Aneksie» po latach”, „Zeszyty Literackie”, nr 83, str. 136–142; Mikołaj Tyrchan, „«Aneks» – pismo emigracji pomarcowej”, „Studia Medioznawcze”, nr 2/2009, str. 104–120.

[2] Zob. Jerzy Eisler, „Polski rok 1968”, IPN, Warszawa 2006; Andrzej Friszke, „Anatomia buntu”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2010; Jakub Karpiński, „Krótkie spięcie (marzec 1968)”, Instytut Literacki, Paryż 1977; Piotr Osęka, „Marzec ‘68”, Instytut Studiów Politycznych PAN, Wydawnictwo Znak, Kraków 2008; tegoż, „My, ludzie z Marca. Autoportret pokolenia ‘68”, ISP PAN, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2015; Dariusz Stola, „Kampania antysyjonistyczna w Polsce 1967–1968”, ISP PAN, Warszawa 2000.

[3] Piotr Osęka, „Marzec ’68”, str. 210.

[4] Andrzej Paczkowski, „«Aneks» 1973–1989”, str. 30.

[5] Tamże.

[6] Tamże.

[7] Andrzej Friszke, „Czas KOR-u. Jacek Kuroń a geneza Solidarności”, ISP PAN, Wydawnictwo Znak, Kraków 2011, str. 142.

[8] Andrzej Friszke, „Opozycja polityczna w PRL 1945–1980”, Wydawnictwo Aneks, Londyn 1994, str. 300.

[9] Andrzej Friszke, „Czas…”, str. 228.

[10] Tamże, str. 555.

[11] Andrzej Paczkowski, dz. cyt., str. 36.

[12] Tamże.

[13] Mikołaj Tyrchan, „«Aneks» – pismo emigracji pomarcowej”, str. 107.

[14] Stefan Kisielewski, „Dzienniki”, Iskry, Warszawa 2001, str. 924–925.

[15] „Res Publica”, nr 9/1990, str. 37.